W 2019 roku polska produkcja węgla kamiennego wyniosła 61,6 mln ton, a węgla brunatnego – 50,3 mln ton. Z kolei import węgla kamiennego wyniósł 16,7 mln ton, z czego 13,2 mln ton stanowił węgiel energetyczny, a 3,5 mln ton węgiel koksowy. 64% tego importu pochodziło z Rosji (10,8 mln t). Jak poinformowała Agencja Rozwoju Przemysłu, od stycznia do września 2020 roku do Polski sprowadzono niespełna 9 mln ton węgla – głównie energetycznego.
W 2019 roku w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym (KSE) zainstalowanych było 46 799 MW różnych mocy. Największą część z nich (36 674 MW) stanowiły elektrownie zawodowe. Moce na węglu kamiennym wynosiły 23 159 MW, a na węglu brunatnym - 8482 MW.
Po dekadach korzystania pełnymi garściami z dobrodziejstw węgla, nastąpiła jednak istotna zmiana okoliczności. Surowiec ten zaczął coraz bardziej ciążyć polskiej gospodarce i energetyce – zamiast je napędzać hamował ich rozwój. Kluczową rolę odegrały tu regulacje wprowadzone do porządku prawnego Polski po jej akcesji do Unii Europejskiej, lecz nie mniej istotne okazały się czynniki geologiczne, społeczne i polityczne. Problemy górnictwa węglowego – często zamiatane pod dywan lub rozwiązywane prowizorycznie – narastały. W roku 2020 po raz pierwszy zaczęto toczyć rozmowy na linii rząd-górnicy w kwestii całkowitego zamknięcia kopalń Polskiej Grupy Górniczej, które stanowią trzon wydobycia węgla kamiennego w Polsce. Coraz więcej niepewności pojawia się też w kwestii przedłużania pracy odkrywek węgla brunatnego.
Problemy związane z kondycją górnictwa węgla kamiennego zaczęły się już na początku lat 90. Odrodzona w 1989 roku demokratyczna Polska odziedziczyła po okresie komunistycznym ogromny sektor górniczy, który nie był przystosowany do działania w ramach gospodarki wolnorynkowej. Reformy ustrojowe pokazały, że polskie górnictwo potrzebuje głębokiej restrukturyzacji, dostosowującej kopalnie do realiów konkurencyjności. Hamulcem dla ambitnych działań w tym zakresie byli sami górnicy, którzy stanowili potężną grupę społeczną, bardzo dobrze zorganizowaną ze względu na powstające związki zawodowe. W 1990 roku w polskim górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych było prawie 390 tysięcy osób (obecnie jest to ok. 85 tysięcy) – w połączeniu z ich rodzinami tworzyło to potężny elektorat, którego zdanie musiało być brane pod uwagę przez demokratycznie wybierane władze. Jednakże nie sposób było też uciec od problemów górnictwa, które wymagały cięć w zatrudnieniu i zamykania kopalń.
Rozplanowane, kompleksowe i długofalowe zmiany w sektorze jednak nie nastąpiły. Spośród ekip rządzących po 1989 roku jedynie jedna – rząd Jerzego Buzka – próbował szeroko zrestrukturyzować górnictwo. Pozostałe gabinety starały się raczej zachować status quo, czyli rozmiar sektora oraz przywileje jego pracowników, a także powiązanie segmentu wydobywczego z naturalnym klientem, czyli energetyką węglową. Problemy z rentownością kopalń były rozwiązywane doraźnie, marnowano okresy globalnej koniunktury, a rządy ulegały presji ze strony górniczych związkowców.
Problemy z zarządzaniem polskim sektorem górniczym dobrze opisuje raport Najwyższej Izby Kontroli za lata 2007-2015, który pokazuje m.in., że zyski wygenerowane przez kopalnie w latach globalnej koniunktury węglowej zostały wykorzystane na poczet bieżących wydatków, przez co zaniechano długofalowych inwestycji np. w innowacje lub modernizacje. W swoim raporcie NIK zaznaczyła, że okres dobrej koniunktury na węgiel kamienny trwający od 2003 do 2011 roku dawał szanse na dokończenie zapoczątkowanego na przełomie XX i XXI wieku procesu restrukturyzacji i efektywnej prywatyzacji górnictwa. Z szansy tej nie skorzystano. Zamiast tego, w następnych latach pogarszająca się sytuacja na światowym rynku tego surowca uderzyła w kondycję polskich spółek wydobywczych, pozbawiając ich możliwości prowadzenia rentownej działalności.
Zarzuty NIK dotyczyły głównie urzędowej strony nadzoru nad górnictwem.„Program rządowy, określający wytyczne działalności górnictwa w latach 2007-2015 oraz wskaźniki i mierniki realizacji przyjętych celów, został opracowany w sposób nierzetelny. Nie ustalał on szczegółowych działań restrukturyzacyjnych, lecz tylko wyznaczał kierunki działalności górnictwa, które powinny stanowić podstawę do budowy strategii przez poszczególne spółki węglowe. Tymczasem strategie działalności spółek węglowych zostały opracowane w sposób wskazujący, że ich przygotowanie traktowane było głównie jako realizacja wymogu formalnego, a nie jako potrzeba stworzenia rzeczywistego planu mającego zapewnić ich ekonomiczną efektywność (…) Nadzór Ministra Gospodarki nad realizacją Programu prowadzony był nierzetelnie i niezgodnie z założeniami. Minister Gospodarki nie ustosunkował się do większości strategii spółek węglowych ani nie monitorował stopnia ich realizacji (…). Pierwsze działania związane z radykalnym pogorszeniem się w 2012 r. sytuacji w górnictwie zostały zainicjowane przez Ministra Gospodarki dopiero w 2013 r. Jednak zdecydowane działania, których celem była próba rozwiązania rzeczywistych problemów górnictwa, zostały podjęte dopiero w 2015 r. przez Pełnomocnika Rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego i Ministra Skarbu Państwa” - wskazywała Izba. Takie podejście przyniosło głęboki kryzys polskiego górnictwa węgla kamiennego i konieczność przeorganizowania Kompanii Węglowej, którą przekształcono w Polską Grupę Górniczą.
Górnictwo węgla brunatnego oznacza głęboką ingerencję w krajobraz polegającą na tworzeniu wielkoprzestrzennych kopalń odkrywkowych złożonych ze zwałowisk oraz wyrobisk sięgających w głąb ziemi nawet na 300 metrów. Podmioty eksploatujące takie kopalnie zobowiązane są do opracowania koncepcji rekultywacji wyrobisk i przyległych terenów.
Z polskich doświadczeń wynika, że najczęstszymi sposobami rekultywacji odkrywek są: tworzenie zbiorników wodnych w wyrobiskach (np. w Morzysławiu, Pątnowie i Niesłuszu), zalesianie (Góra Kamieńsk) oraz rolny (Kazimierz Południe). Do koncepcji tych zazwyczaj dodaje się komponent rekreacyjny w postaci infrastruktury do sportów wodnych czy wyciągi narciarskie.
Lokalizacje pokopalniane można też uwzględnić przy planach budowy nowych mocy w elektroenergetyce. Duże obszary pozbawione zabudowy można rekultywować poprzez nasadzenia roślinności oraz jednoczesną instalację np. źródeł odnawialnych – elektrowni wiatrowych lub fotowoltaicznych. Przykładem takiej rekultywacji terenów dawnych kopalń węgla brunatnego może być działalność Zespołu Elektrowni Pątnów Adamów Konin. Firma ta aktywnie działa na rzecz wykorzystania powierzchni odkrywki w Adamowie. Obecnie trwają prace nad budową farmy fotowoltaicznej, która ma być położona właśnie na terenie dawnej kopalni. Instalacja o mocy 70 MW ma zająć obszar nieco ponad 100 hektarów.
Warto też podkreślić, że tworzenie zbiorników w miejscach wydobycia węgla brunatnego może odgrywać rolę przy planach budowy elektrowni jądrowych, które wykorzystują wodę do procesu chłodzenia. Umożliwia to np. planowanie budowy jednostki jądrowej w Bełchatowie. Takie zagospodarowanie – choć długoterminowe – pozwala wykorzystać istniejącą infrastrukturę (np. przesyłową) do podłączenia nowych mocy w elektroenergetyce w miejsce wygaszanych elektrowni węglowych, lokowanych w niedalekiej odległości od kopalń.
Podczas analizowania możliwych scenariuszy zagospodarowania odkrywek w Polsce sięgnąć można po doświadczenia innych państw europejskich. Nad planami rekultywacji własnych kopalni węgla brunatnego pracują obecnie Niemcy (największy konsument tego surowca na świecie), którzy zobowiązali się zaprzestać wytwarzania energii elektrycznej z tego surowca najpóźniej do 2038 roku. Wzorce można czerpać też z już przeprowadzonych rekultywacji kopalń metali np. w hiszpańskiej Asturii.
Doświadczenia zagraniczne – zwłaszcza te z państw, które z sukcesem przeprowadziły rekultywację terenów pogórniczych – mają niebagatelne znaczenie w kwestii badań oraz środowiskowych dotyczących podnoszenia jakości gleby, zagospodarowywania cieków, zasobów oraz źródeł wodnych oraz planowania nasadzeń poszczególnych gatunków roślin.
Choć otoczenie ekonomiczne i regulacyjne nie jest sprzyjające dla rozwoju polskiego górnictwa węglowego, to część ekspertów postuluje, by posiadane złoża wykorzystywać w ramach tzw. czystych technologii węglowych (CTW). W literaturze zwykło się przyjmować, że CTW mogą być aplikowane w czterech obszarach związanych z gospodarką węglową:
Największe pole do popisu w zakresie innowacyjnych CTW znajduje się w trzecim obszarze, związanym z wykorzystaniem węgla. Podstawowym rozwiązaniem, które miałoby zostać zaaplikowane w Polsce jest tzw. zgazowanie węgla. Polega ono na przekształceniu tego paliwa w gaz, z którego następnie – w ramach syntezy chemicznej – można produkować komponenty paliwowe, paliwa silnikowe, wodór lub syntetyczny gaz ziemny, mający zastosowanie w energetyce.
Na świecie pracuje obecnie kilkaset tzw. reaktorów chemicznych, w których przeprowadzane są procesy zgazowania węgla. Zdecydowana większość z nich znajduje się w Chinach, gdzie zgazowuje się rocznie ok. 300 mln ton węgla.
Technologia zgazowania węgla ma wciąż niewielkie zastosowanie w energetyce. Obecnie działające jednostki wytwórcze korzystające z tego rozwiązania dysponują mocą rzędu 250 MW, podczas gdy ich koszty inwestycyjne są nawet o 1/3 wyższe w porównaniu do jednostek konwencjonalnych. Dlatego też ich wykorzystanie do produkcji energii elektrycznej w warunkach polskich jest obecnie mało realne.
Sektor węglowy wiąże sporo nadziei z tzw. technologiami CCS (Carbon Capture and Storage), umożliwiającymi wychwyt i składowanie wyprodukowanego podczas generacji energii dwutlenku węgla. Metody te polegają m.in. na podziemnym składowaniu CO2 (np. w geologicznych formacjach, z których wydobyto uprzednio kopaliny), karbonatyzacji mineralnej (czyli tworzeniu związków węglanowych, w których CO2 łączy się z mineralnym ciałem stałym) lub karbonatyzacji odpadowej (wiązanie dwutlenku węgla z odpadami, np. popiołami lotnymi czy odpadami azbestowymi). Potencjał technologii CCS jest wciąż ograniczony ze względu na duże koszty instalacji i procesu.
Instalacje do wychwytu i składowania dwutlenku węgla mogą jednak zostać szerzej wykorzystane dzięki rozpowszechnieniu techniki spalania w tlenie (oxy-combustion). Polega ona na doprowadzeniu do kotła tlenu oraz recyrkulowanych spalin, co powoduje, że w procesie spalania generowany jest głównie dwutlenek węgla oraz para wodna. Taki przebieg reakcji znacząco ułatwia absorpcję CO2 i ogranicza konieczność budowy skomplikowanych instalacji wychwytu, obniżając przy tym koszty oraz ilość emitowanych spalin. Dotychczas największa jednostka demonstracyjna tej technologii pracowała w Niemczech (Schwarze Pumpe). Została ona zamknięta po szeregu badań
Niejako równolegle z technologiami CCS rozwijane są również technologie CCU (Carbin Capture and Utilization), czyli metody wychwytu oraz utylizacji dwutlenku węgla. Mają one służyć do zagospodarowania CO2 jako materiału przemysłowego i użyciu go do produkcji innych substancji (np. plastików). Na ten moment badania nie przyniosły jednak satysfakcjonujących wyników w kwestii możliwej skali wychwytu dwutlenku węgla.
Autor: Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego Energetyka24