Banki mogą uczynić świat bardziej zielonym. Trendy dopiero się rodzą

Truizmem jest, że w systemie wolnorynkowym bardzo wiele zależy od banków. To one są sędzią, który rozstrzyga na temat ryzyka i podejmuje wyroki, dotyczące finansowania inwestycji oraz konsumpcji. Mogą również wpłynąć na wybory klientów, np. w sprawie ekologicznych rozwiązań.

W sytuacji pogarszających się prognoz naukowców, dotyczących wpływu wzrostu średniej temperatury na świat, ten kluczowy sektor jakim jest bankowość, ma spore pole do popisu.

I to na wielu obszarach. Od bankowości inwestycyjnej, która ma moc decydowania np. czy będzie kredytować inwestycje w paliwa kopalne do bankowości konsumenckiej, która może, m.in. wykreować produkty zachęcające indywidualnych klientów do rozwiązań przyjaznych środowisku.

Coraz popularniejsze wsparcie dla fotowoltaiki

Polska w ostatnich latach przeżywa fotowoltaiczny boom, głównie za sprawą rządowego programu „Mój Prąd”, który jednak tylko dofinansowuje zakup paneli słonecznych. Resztę kwoty można zorganizować poprzez dedykowane kredyty.

„Mój Prąd” to program o tyle prosty, że dofinansowanie dla jednego gospodarstwa nie może przekroczyć 5 tys. zł. Jak wyliczył portal totalmoney.pl średni łączny koszt instalacji już ze wszystkimi potrzebnymi akcesoriami i dodatkami to, ok. 25 tys. zł. Oczywiście przy mniejszych instalacjach wyniesie on mniej, analogicznie może też wyjść drożej.

Nie każdy posiada oszczędności tego rzędu – tutaj z pomocą przychodzą banki, które oferują preferencyjne kredyty na instalacje fotowoltaiczne. Takie rozwiązania w Polsce oferują, m.in. BOŚ Bank i PKO BP.

W związku z upowszechnieniem się inwestycji fotowoltaicznych, przy dobrej historii kredytowej można również zakupić potrzebny sprzęt na raty. Takie rozwiązania wspiera m.in. Santander Bank Polska.

Zielone kredyty hipoteczne - świat i Europa

Innym, o wiele bardziej złożonym tematem są tzw. zielone hipoteki. Sektor bankowy od lat stara się stworzyć system zielonych kredytów hipotecznych, które wynagradzałyby ekologiczne rozwiązania niższym oprocentowaniem. 

Gdy pożyczkodawcy na całym świecie zwiększają swoje wysiłki w celu zmierzenia wpływu ich kredytów na emisję CO2, odkrywają, że hipoteki mieszkaniowe są często jedną z "najbrudniejszych" pozycji w ich księgach. Sprawa jest bardzo skomplikowana. Skąd pożyczkodawca może wiedzieć, czy starszy dom objęty 15- lub 30-letnim kredytem hipotecznym jest teraz energooszczędny? Czy posiada panele słoneczne i elektryczne pompy ciepła, czy też produkuje emisje, których dałoby się uniknąć?

W USA w zielone budownictwo zaangażowane są również władze federalne. Oczekuje się, że w Stanach Zjednoczonych PACE (Property Assessed Clean Energy -  agencja rządowa pod departamentem energii), zapewni właścicielom domów i firmom 2 miliardy dolarów rocznie (do 2025 r.) na finansowanie paneli słonecznych, baterii do magazynowania energii oraz odpornych na huragany okien i dachów. 

To bardzo mało na rynku kredytów hipotecznych o łącznej wartości 11 bilionów dolarów. Może jednak wystąpić efekt katalityczny: inwestycja 1 miliona dolarów w modernizację PACE będzie w stanie wyeliminować równowartość 1400 ton emisji dwutlenku węgla, czyli mniej więcej takiej samej ilości CO2, jaką 300 samochodów osobowych emituje w ciągu jednego roku.

Znacznie lepiej radzi sobie Europa. Ponad 50 banków i instytucji finansowych bierze udział w planie działania na rzecz efektywnych energetycznie kredytów hipotecznych, którego celem jest stworzenie taniego finansowania dla zielonych domów i modernizacji. 

Niektórzy inwestorzy i pożyczkodawcy już podejmują stosowne działania: brytyjski Barclays oferuje zielone kredyty hipoteczne, które dają pożyczkobiorcom niższą stopę procentową za zakup energooszczędnych domów. Podobnie działa wspólny projekt francuskiego banku BNP Paribas i niemieckiego przedsiębiorstwa EON. 

Ponadto, fundusz emerytalny APB przeznaczył 500 milionów euro na stworzenie własnego systemu zielonych kredytów hipotecznych. Plan, stymulujący po epidemii koronawirusa w Unii Europejskiej może przewidywać dotacje i gwarancje w wysokości 91 miliardów euro rocznie na uszczelnienie budynków w stanie rozkładu i oferowanie nabywcom domów zielonych kredytów hipotecznych. 

Zielone kredyty w Polsce

Banki w Polsce stosunkowo nieśmiało oferują zielone hipoteki. W połowie 2020 r. taką usługę uruchomił Credit Agricole. Klienci, którzy zbudują lub kupią energooszczędny dom mogą liczyć na niższe oprocentowanie (marża kredytowa 1,95 pp.) lub brak prowizji. Roczne zapotrzebowanie domu na energię musi wynosić co najmniej 40 kWh/m2, a wkład własny minimum 20%.

Oferta ING Banku Śląskiego wymaga aż 30% wkładu, marża to 1,89 pp., nie ma prowizji. Również obowiązuje zużycie energii na poziomie 40 kWh/m2. Naturalnym kandydatem do ekokredytów jest Bank Ochrony Środowiska i faktycznie ma on w swojej ofercie takowe. BOŚ dopuszcza do zielonej hipoteki także lokale w budynkach wielorodzinnych. Zakłada wyposażenie lokalu w źródło odnawialnej energii, na które należy przeznaczyć co najmniej 5% kredytu. Wymagany wkład własny to 30%., marża – 1,7 pp. w zależności od poziomu wkładu.

Warunki na polskim rynku wydają się nie być jeszcze na tyle atrakcyjne, aby z ekokredytów korzystano masowo. 

Nie wygląda jednak na to, by najbardziej nawet atrakcyjne produkty bankowe miały w najbliższych latach zastąpić dofinansowania unijne. Banki - nawet gdy przyświecają im ambitne cele klimatyczne związane bezpośrednio z ich działalnością - dalej pozostają bowiem podmiotami stricte komercyjnymi. Z kolei środki publiczne, bo tym ni mniej ni więcej są fundusze unijne, zdecydowanie częściej są bezzwrotne lub przynajmniej nieoprocentowane. Oczywiście możliwe są też produkty bankowe oparte o środki unijne, ich różnego rodzaju kombinacje i połączenia, czy rozdysponowania pieniędzy z UE za pomocą banków. Do tej pory fundusze przeznaczone na ekologiczne rozwiązania były jednak raczej przyznawane bezpośrednio lub za pośrednictwem instytucji państwowych krajów członkowskich.

Zielone obligacje

Nie jest to pomysł nowy (pierwsza emisja miała miejsce w 2007 roku poprzez Bank Światowy oraz Europejski Bank Inwestycyjny), ale dopiero od niedawna nabiera realnych kształtów, ram prawnych i instytucjonalnych. Europejski Bank Centralny ogłosił niedawno, że powoła specjalny zespół ds. klimatu, który będzie pracował nad rozwiązaniami mającymi sprawić, iż ECB będzie prowadzić bardziej „zieloną” politykę monetarną.

Jednocześnie szefowa banku, Christina Lagarde zasugerowała, że rozważa wprowadzenie „zielonych obligacji”. Na ten moment wiadomo, że ECB kupi wspomniane obligacje Banku Rozrachunków Międzynarodowych za kwotę ponad 20 mld euro. Podobne obligacje wyemitował również Europejski Bank Inwestycyjny. 

Już w ubiegłym roku władze UE powołały do życia EU Green Bond Standard. Zielone obligacje miały pomóc w finansowaniu nisko- lub zeroemisyjnych inwestycji w ramach wspólnoty, cały projekt miał ruszyć w bieżącym roku.

Jednak jednym z pionierów zielonych obligacji była… Polska. W 2016 r. Skarb Państwa wypuścił 5-letnie ZO w euro na rynkach międzynarodowych. Była to pierwsza emisja zielonych obligacji skarbowych na świecie.

Kolejna nastąpiła pod koniec 2017 r. Na początku marca 2019 r. Ministerstwo Finansów przy korzystnych warunkach rynkowych uplasowało 10-letnie ZO w euro o wartości 1,5 mld euro i obligacje 30-letnie na 0,5 mld euro. Jedynym emitentem ZO w sektorze prywatnym w Polsce był Santander Bank Polska (wówczas BZ WBK), który w maju 2017 wyemitował swoje obligacje o wartości 137 milionów euro. Trafiły do portfela IFC – inwestycyjnego ramienia Banku Światowego.

Czy czeka nas boom?

Wydaje się, że zielona bankowość dopiero się rodzi, dopiero się wykluwa. Pierwsze próbne balony zostały wypuszczone, a banki w dalszym ciągu badają rynek, opłacalność i ryzyko związane z ofertą dla klientów indywidualnych oraz instytucji. Można przyjąć tezę, że tak jak w przypadku innych branż, klienci zdecydują o powodzeniu produktów bankowych nastawionych na środowisko lub ich niepowodzeniu.

Z badań i sondaży wynika, że coraz większa liczba ludzi w Europie czy w USA dokonuje wyborów konsumenckich pod tym kątem. Nie musi się to sprawdzić w każdym sektorze, bankowość ma przecież swoją specyfikę. Jednak dokładając do rosnącej świadomości klimatycznej wsparcie decydentów na najwyższych pozycjach oraz widoczne trendy można założyć, że zielone produkty bankowe mają przed sobą świetlaną przyszłość. 

Autor: Daniel Czyżewski, Energetyka24