Nowoczesne aglomeracje miejskie pozwalają w szczególnie dużym stopniu wykorzystać potencjał elektromobilności. Nieprzypadkowo koncepcje inteligentnych miast (smart cities) opierają się między innymi o dostosowanie infrastruktury do transportu elektrycznego. Jedną z największych korzyści aut elektrycznych jest ich zeroemisyjność, która może znacząco przyczynić się do redukcji smogu i poprawy jakości życia mieszkańców – podkreśla Agata Śmieja, prezes Fundacji Czyste Powietrze oraz pomysłodawczyni Szczytu Klimatycznego TOGETAIR.

Minimalizacja emisji spalin w obrębie terenów zamieszkanych przez ludzi jest jedną z głównych zalet pojazdów elektrycznych. Charakterystyka pracy silników elektrycznych (m.in. to, że podczas postoju nie pobiera energii) jest również szczególnie korzystna w warunkach ruchu miejskiego. Silniki te umożliwiają przekształcenie energii mechanicznej (ruchu) z powrotem w energię elektryczną i wykorzystanie tego procesu do hamowania, dzięki czemu klocki hamulcowe ulegają znacznie mniejszemu zużyciu w porównaniu do samochodów spalinowych. Umożliwiają także precyzyjną kontrolę nad generowaną mocą, co pozwala wyeliminować stosowane w pojazdach konwencjonalnych skrzynie biegów i sprzęgła hydrauliczne (a więc kosztowne i potencjalnie awaryjne części pojazdów).

Kluczowa jest jednak coraz większa rola zeroemisyjnych pojazdów elektrycznych dla poprawy stanu powietrza w Polsce i w całej Europie – wielkiej bolączki mieszkańców aglomeracji miejskich. Smog powoduje pogorszenie stanu zdrowia i samopoczucia ludzi (np. problemy z koncentracją) oraz zwiększa ryzyko chorób, zarówno układu oddechowego (np. astma), jak i układu krążenia (np. nadciśnienie tętnicze). A transport drogowy jest w Polsce trzecim najważniejszym źródłem emisji pyłów zawieszonych (po tzw. niskiej emisji oraz procesach spalania w przemyśle). Odpowiada, według danych z 2019 roku, za 10% emisji PM2,5 oraz 8% PM10. W przypadku miast udział transportu oraz wielkość emisji pyłów zawieszonych, które przyczyniają się do powstawania smogu, są jeszcze wyższe.   

Smog negatywnie wpływa również na gospodarkę poszczególnych państw. Według szacunków Komisji Europejskiej obciąża gospodarkę unijną kwotą 4 miliardów euro rocznie w kosztach opieki zdrowotnej oraz 16 miliardów euro  w kosztach straconego czasu pracy. W Polsce podobne kalkulacje prowadzi Najwyższa Izba Kontroli, która w 2018 r. oszacowała koszty zewnętrzne złej jakości powietrza (stężenia PM2,5) – na obszarze pięciu skontrolowanych województw – na ok. 12,6 mld złotych rocznie. 

Okazją do poprawy sytuacji jest rozpędzająca się zielona rewolucja w transporcie, niosąca ze sobą pozytywne zmiany w przemyśle motoryzacyjnym oraz organizacji transportu w miastach. Elektryfikacja transportu, w tym zwiększenie liczby aut elektrycznych, to prosta i bezpieczna droga do zmniejszenia emisji spalin. A to oznacza mniej szkodliwego dla nas smogu. Skalę wyzwań pokazują liczby i dane dotyczące aut jeżdżących po naszych drogach. W krajach unijnych odsetek samochodów przypadających na tysiąc mieszkańców wynosi średnio 512. Najwięcej szkodliwych substancji do atmosfery emitują pojazdy z silnikami wysokoprężnymi (diesla), nieposiadające filtrów cząstek stałych. Są one wciąż popularne w całej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce. Ponad jedną trzecią samochodów w naszym kraju stanowią przy tym auta stare, zanieczyszczające powietrze - według danych PZPM aż 56,3% pojazdów (importowanych w okresie od stycznia do kwietnia 2020 r.) liczyło powyżej 10 lat.  W Europie Zachodniej od silników wysokoprężnych już się odchodzi, właśnie ze względów ekologicznych, w Polsce w powyższym badaniu stanowiły 44% importu. Tymczasem po czeskich ulicach w zasadzie nie poruszają się już samochody liczące 20 i więcej lat, zaś na Słowacji udział takich pojazdów wynosi jedynie 5%. 

- W Polsce w tym obszarze jest zatem wiele do zrobienia, tak w zakresie edukacji użytkowników, jak i różnych form wsparcia ze strony państwa dla rozwoju nisko- i zeroemisyjnych form transportu – mówi Agata Śmieja. 

- Choć aut z napędem elektrycznym jest na razie niewiele (25 tys., z czego połowę stanowią hybrydy typu plug-in), ich liczba w pierwszych pięciu miesiącach br., według Licznika Elektromobilności prowadzonego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, wzrosła o 149%  w porównaniu z analogicznym okresem 2020 r. Jeśli uda się przyspieszyć rozwój infrastruktury, - dotyczy to przede wszystkim liczby, rodzajów oraz dostępności stacji ładowania w poszczególnych regionach kraju - ), liczba nabywców zeroemisyjnych pojazdów będzie również rosła o wiele szybciej – podkreśla Śmieja.  

Nowym impulsem dla przyspieszenia rozwoju elektromobilności będzie z pewnością unijny pakiet legislacyjny „Fit for 55”. Głównym celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych netto w Unii Europejskiej o co najmniej 55% do 2030 r. w porównaniu z poziomami z 1990 r. Jednym z najważniejszych planowanych działań przybliżających do tego celu ma być ograniczanie możliwości rejestracji nowych pojazdów spalinowych aż do całkowitego wyłączenia ich z obiegu w 2035 r. Z kolei zgodnie z założeniami Europejskiego Zielonego Ładu użytkownicy pojazdów elektrycznych w UE mają mieć dostęp do miliona punktów ładowania w 2025 r oraz 3 milionów w 2030 r.                                                                                          

W miejskiej mobilności zachodzą duże zmiany – na znaczeniu jako środki transportu zyskują m.in. jednoślady, które również mogą być zasilane energią elektryczną (najlepiej zieloną).  Wspomaganie elektryczne sprawia, że nawet użytkownik o słabszej kondycji fizycznej może pokonywać spore wzniesienia, a także dłuższe dystanse. Ciekawym rozwiązaniem na rynku mikromobilności jest wykorzystanie rowerów cargo, w tym o napędzie elektrycznym. Są już one   wykorzystywane przez firmy kurierskie jako rozwiązanie problemu logistyki ostatniej mili, czyli dostawy pod drzwi odbiorcy. Jednocześnie firmy z tego i innych sektorów planują modernizację swoich flot pojazdów dostawczych, planując stopniowe zwiększanie udziału pojazdów zeroemisyjnych. Biznes, podobnie jak włodarze wielu polskich miast i miejscowości, coraz bardziej angażuje się w ograniczanie zanieczyszczenia powietrza. Pomocą w wymianie floty może okazać się uruchomiony przez NFOŚiGW program priorytetowy Mój elektryk, w którym o dofinansowanie będą się mogły starać zarówno indywidualni użytkownicy jak i firmy. W przypadku osób fizycznych dopłata wyniesie 18 750 zł, a dla tych z Kartą Dużej Rodziny 27 000 zł. Pozostali adresaci programu mogą liczyć na dofinansowania, których poziom będzie zależał od kategorii pojazdu oraz średniorocznego przebiegu. Mogą się przy tym ubiegać o dofinansowanie więcej niż jednego pojazdu. Wnioskodawcy nie będący osobami fizycznymi na pojazdy kategorii M1 będą mogli uzyskać dofinansowanie nawet do 27 000 w przypadku deklarowanego średniorocznego przebiegu min. 15 000 km, na pojazdy kategorii L będą mogli uzyskać 4000 zł wsparcia. Natomiast dofinansowanie zakupu pojazdów kategorii N1 wyniesie nawet 70 000 zł. Warunkiem będzie zadeklarowanie średniorocznego przebiegu powyżej 20 000 km. Dofinansowania będą obejmowały zarówno zakup, jak i leasing pojazdów. 

Walka ze smogiem toczy się zatem na wielu frontach i na różne sposoby. Nie jest to jednak wyłącznie domena administracji, samorządów czy firm działających w naszym otoczeniu. Dopłaty do pojazdów elektrycznych oraz ułatwienia dla ich użytkowników z pewnością pozytywnie wpłyną na tempo i skalę zmian w transporcie, ale o skali tych zmian, a zatem o tym, czy będziemy cieszyli się lepszym zdrowiem oddychając lepszej jakości powietrzem, decyduje każdy z nas. Zmiana przyzwyczajeń, na przykład wybieranie zeroemisyjnych środków transportu czy częstsze współdzielenie pojazdów, prowadzące do zmniejszenia liczby aut spalinowych na drogach, to konkretne działanie, które może i powinien podejmować każdy z nas. 

Dużym wyzwaniem - i argumentem często podnoszonym przez przeciwników aut elektrycznych - jest to, że w Polsce dominuje energia pozyskana z elektrowni opalanych węglem kamiennym i brunatnym, zaś odnawialne źródła energii (OZE) mają w miksie energetycznym znikomy udział. Wprawdzie wykorzystanie pojazdów elektrycznych nie powoduje emisji spalin, ich ładowanie może jednak pośrednio przyczyniać się do emisji zanieczyszczeń, np. dwutlenku węgla. Energia do obecnych oraz planowanych stacji będzie jednak w znacznym stopniu pochodzić ze źródeł zeroemisyjnych. Świeży przykład z naszego rynku to umowa o dostawie właśnie zielonej energii podpisana przez sieć stacji GreenWay, największą w Polsce, ze spółką Polenergia Sprzedaż. Zeroemisyjny standard Energia 2051 będzie obowiązywać w całej Unii Europejskiej, zgodnie z wytycznymi Europejskiego Zielonego Ładu, za trzy dekady, ale cieszy każdy przykład wdrażania takich rozwiązań już dziś – z korzyścią dla czystego powietrza i nas wszystkich.

Niniejszy materiał został opublikowany dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Za jego treść odpowiada wyłącznie Fundacja Czyste Powietrze.