Walka ze smogiem nabiera tempa
Komentarz eksperta
Niestety, dla wielu osób troska o środowisko naturalne i walka ze smogiem to cudze zmartwienie. Palą śmieci, ogrzewają domy piecami węglowymi najgorszej jakości i pozostają głusi na wszelkie prośby i apele tych, którzy chcą oddychać czystym powietrzem. Na szczęście widzimy już ogromną zmianę mentalną w całej Małopolsce. Świadomość zagrożeń związanych z zanieczyszczeniem powietrza wśród mieszkańców regionu jest coraz większa. Najnowsze statystyki ekointerwencji pokazują wyraźnie, że Małopolanie są coraz bardziej świadomi tego, co jest źródłem smogu. Rozumieją, że zanieczyszczenie powietrza zabija ich i ich bliskich. I co najważniejsze, chcą coś z tym zrobić. Aby ta walka o czyste powietrze została w pełni wygrana, konieczne jest jednak bliskie współdziałanie samorządów. To ważne, bo żadna miejscowość nie jest samotną wyspą, a ruchy powietrza przenoszą dym i zawieszone w nim pyły z miejsca na miejsce.
Smog, czyli cichy truciciel, którego fatalny wpływ na zdrowie był w poprzednich latach często bagatelizowany, wciąż spowija setki gmin w Polsce. Niestety, nie tylko w sezonie zimowym, kiedy to ponadnormatywne stężenia szkodliwych pyłów zawieszonych PM 10, PM 2,5 lub benzo(a)pirenu przekraczają dopuszczalne normy nawet o kilkaset procent.
Co jest ich źródłem? Mimo postępów w ograniczaniu emisji, wciąż to domowe urządzenia grzewcze i spalany w nich najtańszy, najgorszy jakościowo opał (a niekiedy i śmieci), są głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Polsce.
Co gorsza, z powodu fatalnego stanu wielu budynków, trzeba tego opału palić niemało, by utrzymać wewnątrz komfort termiczny. Z powodu nieszczelnych okien czy braku ocieplenia ścian zewnętrznych, polskie domy nazywane są przez ekspertów z branży „wampirami energetycznymi”. Potwierdzają to badania Instytutu Ekonomii Środowiska, z których wynika, że ponad 70 proc. spośród 5,5 mln domów w Polsce jest nieocieplonych lub słabo ocieplonych (dane za 2012 r.), a do tego ogrzewanych tzw. kopciuchami, czyli starymi, niespełniającymi żadnych norm środowiskowych kotłami na węgiel.
Rewolucja nadchodzi
Na szczęście ta sytuacja powoli się zmienia, o czym świadczą wnioski z najnowszego raportu przygotowanego przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Wynika z niego, że ogrzewanie węglem nie jest już najczęściej spotykanym rozwiązaniem, bo aż 31 proc. badanych gospodarstw domowych korzysta z podłączenia do sieci ciepłowniczej. Coraz częściej Polacy przestawiają się też na ogrzewanie gazowe (wzrost do 28 proc. wszystkich domostw w 2020 r. wobec 16 proc. w 2018 r.), zastępując nim węgiel (w ubiegłym roku był on głównym źródłem ogrzewania w 14 proc. domów, a nie 35 proc. jak dwa lata wcześniej).
Na skutek rosnącej świadomości mieszkańców i zaangażowaniu aktywistów antysmogowych wyzwanie, jakim jest uporanie się ze smogiem stało się jednym z filarów ekologicznej polityki państwa. W ostatnich latach rząd podjął wiele działań mających zredukować zanieczyszczenia emitowane przez sektor komunalno-bytowy.
Największą z tych inicjatyw jest uruchomienie we wrześniu 2018 r. programu priorytetowego „Czyste Powietrze”. Zaplanowany na 103 mld zł budżet ma pozwolić w ciągu dekady dofinansować likwidację starych kotłów węglowych i termomodernizację w ponad 3-4 mln domów jednorodzinnych w Polsce. Ów sztandarowy program polskiego rządu był już wielokrotnie reformowany i dopracowywany, by jak najlepiej odpowiadać na potrzeby beneficjentów. W ostatnich miesiącach wnioski o dofinansowanie zdecydowanie uproszczono, do pomocy przy ich wypełnianiu zaangażowano gminy, a także zmieniono kryteria wsparcia dla osób najuboższych.
Równolegle funkcjonuje też program „Stop Smog”, który ma wspierać wymianę bądź likwidację źródeł ciepła i termomodernizację w budynkach mieszkalnych jednorodzinnych osób ubogich energetycznie. W przeciwieństwie do programu „Czyste Powietrze”, w tym przypadku to nie sami mieszkańcy, a samorządy wnioskują o wsparcie (może wynieść do 70 proc. dofinansowania kosztów inwestycji).
Banki przychodzą z pomocą
Wciąż jednak, jak przekonują eksperci, tempo wymiany kotłów jest niewystarczające, by można było mówić o pełnym sukcesie. Do sierpnia 2021 r. w programie „Czyste Powietrze” złożono niespełna 300 tysięcy wniosków o dofinansowanie na łączną kwotę ponad 5 mld zł. Liczby te, choć niemałe, powinny być jednak znacznie większe, by rządzącym udało się zrealizować postawione przed sobą cele i uwolnić Polskę od smogu. Konieczne będą więc dalsze zmiany, między innymi skuteczne dotarcie do najuboższych, którzy nie mogą sobie pozwolić na sfinansowanie wkładu własnego inwestycji w termomodernizację czy wymianę pieca.
Pieniądze są często barierą nie do pokonania, zwłaszcza w najmniej zamożnych gospodarstwach domowych, które nie mają środków na remont i wymianę ogrzewania. Mieszkańcom często brakuje środków na zapewnienie wkładu własnego na rzecz inwestycji, która pozwoliłaby im w dłuższej perspektywie zapewnić oszczędności i wyrwać ich z ubóstwa energetycznego, redukując koszty ogrzewania i poprawiając komfort życia. Na szczęście 6 lipca br. w programie „Czyste Powietrze” ruszyła niecierpliwie oczekiwana ścieżka bankowa, czyli nabór wniosków o dotacje na częściową spłatę kapitału kredytu bankowego. Pierwszymi bankami, które udzielą pożyczek w kwocie do 100 tys. złotych, są Alior Bank oraz Bank Ochrony Środowiska. Warunkiem wypłaty dotacji jest przyznanie beneficjentowi przez bank kredytu z przeznaczeniem wyłącznie na cele zgodne z programem „Czyste Powietrze”, w tym co najmniej w 95% na pokrycie kosztów kwalifikowanych. Należy mieć nadzieję, że za przykładem dwóch pierwszych banków pójdą kolejne.
Walka na wielu frontach
Na poziomie centralnym
Regionalnym
Alternatywy zdrowe dla klimatu
Co można będzie zaoferować w miejsce kotłów węglowych, które będą musiały prędzej czy później trafić na śmietnik historii? Możliwości jest wiele. Kopciuchy mogą z powodzeniem zastąpić kondensacyjne kotły gazowe, pompy ciepła, podgrzewacze elektryczne, układy hybrydowe z pompami ciepła i innymi odnawialnymi źródłami energii (OZE). Z kolei kotły opalane drewnem opałowym powinny zostać zastąpione lub dostosowane do wysokich standardów emisji (w szczególności pyłu oraz pracy ze sprawnościami powyżej 88 proc.) i monitoringiem składu spalin, który uniemożliwia palenie w kotle innym, niedozwolonym paliwem.
Na przyszłość walki ze smogiem niebagatelny wpływ będzie miała polityka UE, która stawia przed sobą ambitny cel osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. Choć problem smogu bywa niekiedy mylnie utożsamiany z przeciwdziałaniem skutkom zmian klimatu, to kluczowe jest, by próbując leczyć jedną chorobę, nie pogarszać stanu zdrowia w innym obszarze. Innymi słowy: należy tak zaprojektować wsparcie, by w jak najmniejszym stopniu dofinansowywać kolejne indywidualne źródła ciepła, które nawet jeżeli będą spełniać wyśrubowane standardy, dalej będą źródłami emisji oddalającymi nas od celu neutralności klimatycznej. Mając to na względzie konieczne jest, by jak najwięcej kopciuchów było wymienianych na indywidualne pompy ciepła, kolektory słoneczne, układy hybrydowe, a nie na gaz ziemny. Zwiększone zużycie gazu ziemnego na potrzeby ciepłownictwa indywidualnego powinno być jedynie rozwoju przejściowym, które pozwoli po 2035 roku na stopniową substytucję gazu ziemnego przez OZE.
Regiony rozprawiają się z węglem i kopciuchami
Swoją niebagatelną rolę mają też do odegrania samorządy: zarówno na szczeblu gminnym, jak i wojewódzkim. Jednym z dostępnych im narzędzi są uchwały antysmogowe. Pozwalają one określić standardy, które muszą spełniać dopuszczalne do obrotu rodzaje paliw i urządzenia grzewcze wykorzystywane w domach. Rozwiązania te przyjęły się na lokalnym gruncie, choć do pełnej realizacji określonych w nich postanowień wielu samorządom jest jeszcze daleko. Mimo to warto odnotować, że uchwały antysmogowe stały się normą, pod którą podpisuje się większość województw.
Samo przyjęcie przepisów i określenie rygorystycznych nakazów zaprzestania używana konkretnych rodzajów węgla to jednak za mało. Samorządy muszą aktywniej zaangażować się w edukacje mieszkańców o skutkach palenia najgorszym jakościowo opałem, informować o dostępnych programach wsparcia. Rolą województw jest też monitorowanie postępów związanych z wdrażaniem w życie postanowień zawartych w uchwałach tak, aby nie były martwymi przepisami, które dobrze wyglądają na papierze. Chodzi o to, żeby je regularnie korygować i dopasowywać do sytuacji na rynku.
Wsparcie osłonowe dla osób ubogich energetycznie
Potrzebne będą też dodatkowe instrumenty wsparcia dla osób niezamożnych, dla których wymiana źródeł ogrzewania nawet przy dofinansowaniu ze środków publicznych może być dużym wyzwaniem. Są to osoby mierzące się z tzw. ubóstwem energetycznym. Jak jest ono definiowane? Należy je rozumieć jako napotykanie w codziennym życiu trudności w zaspokojeniu potrzeb tj. ogrzewanie, dostęp do ciepłej wody i elektryczności z powodu niskiego dochodu lub fatalnych warunków mieszkaniowych.
Niestety jest to dość liczna grupa. W 2016 r. osób ubogich energetycznie było w Polsce ponad 4,6 mln (dane Instytutu Badań Strukturalnych), co stanowi ponad 12,2 proc. mieszkańców całego kraju. Zdecydowana większość z nich mieszka w domach jednorodzinnych - w 2016 roku było to 75,4 proc. wszystkich ubogich energetycznie, czyli 3,47 miliona osób.
To do nich w szczególności muszą trafić samorządowcy znający lokalne potrzeby swoich mieszkańców, a także pracownicy pomocy społecznej i rządzący opracowujący kolejne mechanizmy wsparcia. Ci pierwsi powinni w większym stopniu niż dziś zaproponować dofinansowania dla mieszkańców, których rachunki za ogrzewanie po wymianie źródła ciepła między innymi z powodu wymogów uchwał antysmogowych, wzrosły.
Jak takie wsparcie może wyglądać? Najlepszym przykładem gminy, która wprowadziła program osłonowy dla mieszkańców jest gmina miasta Kraków. Zgodnie z przyjętym 24 czerwca 2015 r. Lokalnym Programem Osłonowym wszyscy ci, dla których wymiana starego źródła ciepła na bardziej ekologiczne rozwiązanie wiązała się z większymi wydatkami, mogą liczyć na pomoc samorządu. Program jest nieustannie modyfikowany i dopracowywany, by jak najlepiej odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Obecnie jednym z kryteriów przyznania pomocy jest udokumentowany dochód nieprzekraczający 1402 zł netto w przypadku osoby samotnie gospodarującej i 1056 zł netto na osobę w przypadku wspólnego gospodarstwa domowego. Wysokość pomocy jest ustalana na podstawie powierzchni faktycznej lokalu (nie może być większa niż 100 m. kw.). Metraż ten jest następnie przemnażany przez stawkę dopłaty, która jest różna zależnie od oszacowanego wzrostu kosztu ogrzewania związanego z używaniem proekologicznego zamiennika dla paliw stałych. W przypadku gdy ciepło zapewnia miejskie przedsiębiorstwo energetyki cieplnej stawka dopłaty do 1 m. kw. wynosi 17,02 zł. W przypadku ogrzewania gazem jest to 28,47 zł, olejem opałowym 41,92, energią elektryczną 65,96 zł.
Potrzebna nie tylko marchewka, ale i kij
Doświadczenie aktywistów antysmogowych, doradców energetycznych i samorządowców pokazuje, że mimo najlepszych nawet działań edukacyjnych i najskuteczniejszej komunikacji z mieszkańcami, wciąż pozostaje grupa osób niechętnych jakimkolwiek zmianom, bagatelizująca problem, jawnie protestująca przeciwko nowym obowiązkom lub bardziej restrykcyjnym wymogom. Nie chcą oni ani zmieniać swoich nawyków (i np. zrezygnować ze spalania odpadów), ani inwestować w nowe źródło ogrzewania.
Problem w tym, że dziś bardzo trudno ukarać takich mieszkańców: system kar i sankcji w praktyce istnieje bowiem tylko na papierze, zwłaszcza na terenach wiejskich i mniejszych gminach, w których brakuje odpowiednich służb, np. straży miejskiej lub gminnej. Brak odpowiedniej kadry powoduje zaś, że mieszkańcy większości gmin w Polsce (tylko ok. 20 proc. gmin posiada odpowiednio przeszkolonych pracowników o uprawnieniach do kontroli) nie mogą liczyć, że ktoś zareaguje na ich zgłoszenie o kopcącym sąsiedzie palącym plastikiem. W efekcie pozostają oni bezkarni, a tracą na tym wszyscy mieszkańcy w okolicy.
To musi się zmienić. Polski Alarm Smogowy postulował, by w tworzenie straży gminnych, które będą mogły interwencyjnie kontrolować paleniska i wystawiać mandaty, zaangażował się Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jak to wsparcie mogłoby wyglądać? – Nie chodzi o pokrywanie kosztów etatów strażników, ale pomoc gminom w tworzeniu straży poprzez uruchomienie dofinansowania do zakupu sprzętu, szkoleń, badania próbek popiołu itp. Byłaby to analogiczna pomoc, jakiej NFOŚiGW wraz z Wojewódzkimi Funduszami udzielają strażakom przy zakupie sprzętu ratowniczego, samochodów czy modernizacji remiz – przekonują aktywiści z PAS.
Tekst opracowany przez redakcję TOGETAIR