Zielona rewolucja na dachach – szybki rozwój energetyki prosumenckiej

Powodzenie programów takich jak "Mój Prąd", którego kolejna edycja ruszyła 1 lipca 2021 r., udowadnia, że proste i odpowiednio zaprojektowane instrumenty wsparcia przekładają się na spektakularny rozwój rynku odnawialnych źródeł energii. Niezbędna jest kontynuacja dotychczasowych programów i uelastycznienie instrumentów pomocowych pod kątem dopasowania do warunków rynkowych.

Mimo pandemii i związanych z nią trudności odczuwanych niemal przez każdy segment gospodarki, jest jedna branża, która może pochwalić się spektakularnym i wciąż utrzymującym się wzrostem sprzedaży. Mowa tu o firmach zajmujących się fotowoltaiką, która mimo obostrzeń i gospodarczego zastoju dalej jest najdynamiczniej rozwijającym się sektorem OZE w Polsce, odnotowującym rekordowy przyrosty nowych mocy.

Zeszły rok niewątpliwie należał do nich, o czym najdobitniej świadczą liczby.  Jak podaje w swoim raporcie Instytut Energetyki Odnawialnej rok 2020 był najlepszym w historii rozwoju fotowoltaiki w Polsce. Moc zainstalowana w fotowoltaice na koniec 2020 roku wyniosła niemalże 4 GW, co oznacza 200% wzrost rok do roku.

W połowie 2021 r. moc zainstalowana w fotowoltaice osiągnęła już poziom 5,23 GW, jak wynika z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych na 30 czerwca 2021 r. W końcu marca 2021 r. było to niespełna 4,47 GW. W ciągu zaledwie jednego kwartału wzrost wyniósł aż 17 proc. Jak podaje stowarzyszenie branży fotowoltaicznej SolarPower Europe, pod względem przyłączonych instalacji PV Polska uplasowała się w zeszłym roku na czwartym miejscu w Unii Europejskiej.

Boom nastąpił również na rynku farm słonecznych. W przeprowadzonej w 2020 r. aukcji OZE, w tzw. „małym koszyku” konkurencja była ogromna – złożono dwa razy więcej ofert niż zaplanowany wolumen. Również „duży koszyk”, który do tej pory był zdominowany przez energetykę wiatrową, ostatecznie uległ taniejącej technologii fotowoltaicznej, czego efektem było zrównanie się liczby ofert i mocy jednych i drugich projektów.

Oddolna rewolucja

Do tego sukcesu przyczynili się sami mieszkańcy, którzy zdecydowali się na zainstalowanie paneli na dachach swoich domów. Ogromne znaczenie odegrały też rządowe programy, które miały na celu nie tylko zainicjowanie energetycznej zmiany na lokalnym poziomie, ale również walkę ze smogiem i termomodernizację budynków.

Chociaż największą rolę w promocji fotowoltaiki i rozwoju OZE odegrał program „Mój Prąd”, to korzystnie na rynek wpłynął też program „Czyste Powietrze”. Gwarantował on dodatkową dotację w przypadku montażu fotowoltaiki, o ile spełniony był warunek podstawowy, czyli likwidacja kotła węglowego. Na plus zadziałała też tzw. ulga termomodernizacyjna, która pozwala na odliczenie od podatku dochodowego wydatków poniesionych między innymi na zamontowanie instalacji fotowoltaicznej.

Trend już nie do zatrzymania

Można oczekiwać, że moc odnawialnych źródeł będzie systematycznie wzrastać, m,in. dzięki utrzymującemu się trendowi dynamicznego rozwoju fotowoltaiki oraz budowie farm wiatrowych nad Bałtykiem. Zgodnie z zapowiedziami rządu, pierwsza energia z tych farm popłynie pod koniec 2024 r., a Bałtyk będzie jednym z największych źródeł zielonej energii dla polskiej gospodarki. Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. zakłada, że w końcowym zużyciu energii brutto w naszym kraju w 2030 r. będzie co najmniej 23% energii z OZE.

Niezbędna kontynuacja programów…

Konieczne jest utrzymanie dotychczasowego systemu wsparcia, a także uelastycznienie mechanizmów pomocowych.

Dobrym kierunkowskazem. jak takie dofinansowania powinny wyglądać, może być program „Mój Prąd”. Jego największą zaletą jest prostota. Dotyczy to zarówno wypełniania wniosku o udzielenie wsparcia, rozliczenie pomocy jak i warunków przyznawania dofinansowań. W ramach programu oferowane były dopłaty w wysokości 5 tys. zł do instalacji o mocy 2-10 kW z przeznaczeniem na cele mieszkaniowe. Mogły się o nie ubiegać osoby fizyczne, które wytwarzają energię elektryczną na własne potrzeby i mają zawartą umowę z operatorem energetycznym regulującą kwestie związane z wprowadzeniem do sieci energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji. Przy budżecie sięgającym 1,1 mld zł dzięki programowi udało się wesprzeć ponad 220 tys. prosumentów.

Jaki jest bilans tego programu za 2020 rok? Wpłynęło łącznie ponad 266 tys. wniosków (ostatni dzień składania wniosków to 6 grudnia 2020 r.). Według stanu na 30 marca br. zostało wypłaconych 152 672 dofinansowań do projektów instalacji PV. W budżecie pozostało do alokacji 238 230 766 zł. Dzięki programowi zredukowaliśmy emisję CO2 o 698 709 600 kg/rok. 

1 lipca 2021 r. ruszył kolejny nabór wniosków. Potrwa do 22 grudnia 2021 r. lub do wyczerpania alokacji budżetu. Tym razem wypłacona może zostać dotacja do 3 tys. zł (maksymalnie do 50% kosztów inwestycji). Instalacja musi być nowa - nie podlegają dofinansowaniu projekty polegające na zwiększeniu mocy już istniejącej instalacji.

Niewątpliwą zaletą programu jest możliwość składania wniosków elektronicznie, w co zaangażowane mogą być również firmy instalujące panele. Pośredniczą one w procedurze i w imieniu swoich klientów składają wnioski, co zwalnia mieszkańców z wszelkich formalności.

Prosty jest również mechanizm rozliczeń. Żeby otrzymać dotację wystarczy zainstalować mikroinstalację fotowoltaiczną, poczekać na instalację przez zakład energetyczny licznika dwukierunkowego i podpisać umowę dwustronną z dystrybutorem energii o przyłączeniu instalacji do sieci elektrycznej, a następnie złożyć wniosek online - najłatwiej przez Generator Wniosków o Dofinansowanie (potrzebny profil zaufany lub e-dowód). Nie jest wymagana późniejsza kontrola wydatkowania środków z NFOŚiGW, ani szczegółowa weryfikacja rozliczeń, jak zdarza się w innych, bardziej zbiurokratyzowanych programach. Szczegółowych informacji o programie udzielają Doradcy Energetyczni za pośrednictwem strony https://doradztwo-energetyczne.gov.pl
 

Konieczna modernizacja sieci i zmiana prawa

Wyzwaniem dla rozwoju paneli fotowoltaicznych na masową skalę i dopuszczenia do indywidualnej sprzedaży energii może być jednak niedostosowanie polskiego systemu energetycznego i przestarzałe stacje transformatorowe w wielu miejscach Polski. Istnieje ryzyko, że mogłyby one nie wytrzymać obciążeń związanych z dużymi mocami fotowoltaiki i wymagałyby modernizacji. A to oznaczałoby wydatki po stronie operatorów sieci dystrybucyjnych.

Należy bowiem pamiętać, że sieci dystrybucyjne w Polsce były projektowane z myślą o dostawach energii do klientów na średnim i niskim napięciu. Nie uwzględniano więc przepływów energii od odbiorców do innych odbiorców, czy też od odbiorców na inne poziomy napięć. Jednocześnie w Polsce byłoby to relatywnie nowe wyzwanie, bo energetyka obywatelska (np. klastry energii, spółdzielnie energetyczne) jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Stąd też brakuje odpowiednich regulacji i przepisów, które określałyby relacje i prawa pomiędzy podmiotami wytwarzającymi i odbierającymi energię. Opracowanie takich zasad i uchwalenie przepisów, które kompleksowo uregulowałyby rynek, będzie niezbędne, by zielona rewolucja nie zatrzymała się, blokowana przez brak odpowiedniej, nadążającej za zmianami gospodarczymi, legislacji.

Tekst opracowany przez redakcję TOGETAIR